The first time in Tuscany #Forte dei Marmi

21:29

Koniec października i początek listopada było mi dane spędzić w moich ukochanych Włoszech i to właśnie wtedy odwiedziłam po raz pierwszy wymarzoną Toskanię, a przy okazji zahaczyliśmy o część Ligurii, w której już kiedyś byliśmy lecz z całkiem innej strony. Do Toskanii z Monachium mamy bliżej niż do Polski, więc śniadanie jedliśmy już w Pizie wraz z naszymi bliskimi. Było cudownie, a Piza o poranku, przy jesiennym wschodzie słońca odrazu dała się polubić. Lecz to nie o Pizie będzie w tym poście, a o Forte Dei Marmi, małym miasteczku położonym nad morzem, zwanym również włoskim Monako. Idealna baza wypadowa, jeśli wolicie morze, ale przy okazji chcielibyście zwiedzić trochę Toskanii. Miejsce to od dawna było na mojej liście. Forte Dei Marmi, to urocze miasteczko pełne blichtru oraz wielu turystów. Oprócz długiej, pięknej plaży, znajdziemy tutaj urocze, wąskie uliczki z typowo włoską zabudową i knajpkami oraz butikami znanych projektantów jak np. Gucci, Prada, Louis Vuitton, Miu Miu, La Martina. Poza tym łatwo można tutaj spotkać kogoś znanego, nam udało się natknąć Pierluigi Collina, znany włoski sędzia piłkarski. Od razu poznałam tą jego łysinkę i wyłupiaste oczy. Miejsce to ma swój niesamowity urok, co prawda było już po sezonie, ale turystów nie brakowało, jedynie czego mi brakowało to odpowiedniej temperatury, bikini i plażowania, ale to następnym razem. Tym razem nastawieni byliśmy na zwiedzanie. W planie mieliśmy zwiedzić Pizę, Florencję, Portofino oraz Cinque Terre. Dlatego to właśnie jeden z pięciu postów, które pojawią się na blogu.

Moje pierwsze wrażenie po przybyciu do Forte Dei Marmi, było jakbym znalazła się na Rodeo Drive, co prawda w Los Angeles jeszcze nie byłam, ale uwielbiam amerykańskie kino i to właśnie w amerykańskich produkcjach napatrzyłam się na miasto Aniołów, które również jest na mojej liście miejsc, które chcę odwiedzić. W każdym bądź razie nie znając jeszcze USA, w tym małym włoskiem miasteczku poczułam się jakbym już tam była. Muszę stwierdzić, że wiele jest miejsc w Europie, które z amerykańskich filmów kojarzą mi się z USA. Hmmmm... pozostaje pytanie czy to amerykanie tak bardzo zachwycili się europejską architekturą i kulturą, że to właśnie na niej wzorują swoje domy, miasta itp... Może kiedyś o tym napiszę, jak już wrócę z wyprawy po Stanach, kiedyś ta chwila nastąpi. Wracając jednak do Forte Dei Marmi, krótko podsumowując jest to właśnie jedno z tych miejsc, w których uwielbiam być i za które tak bardzo kocham Włochy.
Samo centrum miasta jest nie wielkie, idąc jednak jego główną ulicą, dochodzimy do długiej promenady, która w obydwu kierunkach łączy się z kolejnym i miejscowościami, a na środku rozciąga się długie molo idealne na jesienne spacery. Uwielbiam morze co prawda wolę je w upalne, letnie dni, ale w ten jesienny weekend pogoda równie nam dopisała i widoki były wspaniałe.
Forte Dei Marmi chyba najbardziej zauroczyła mnie o zachodzie słońca. Zupełnie inne kolory niż podziwiamy podczas letnich wieczorów. Nie mogłam nacieszyć oczu tymi odcieniami różu i fioletu. Coś niesamowitego, zobaczcie sami.
Miejsce, to na długo zostanie w mojej pamięci i przypuszczam, że jeszcze tutaj wrócimy. Myślę, że latem może być tutaj całkiem przyjemnie. Piękne miejsce!

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Super wpis �� W Włoszech nie byłam jeszcze nigdy �� Forte rzeczywiście zachwyca ❤️

    OdpowiedzUsuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe