Natura to zdecydowanie mocna strona Seszeli i to ona mnie tutaj najbardziej oczarowała. Ten kto lubi relaksować się kontemplując soczystą, zieloną roślinność w otoczeniu turkusu oceanu, bieli piasku, granitowych skał, rajskich, wielokolorowych ptaków ten znajdzie swoje miejsce na Seszelach. Z kolei zupełnie inny świat ujrzymy po zejściu pod wodę, gdzie możemy spotkać się oko w oko z żółwiem morskim lub rekinem rafowym czy też wielorybim, które są zupełnie nie groźne i z którymi udało nam się popływać. Niesamowite doświadczenie, które zapamiętam na długo. Wiele osób pytało mnie czy nie nudziłam się przez te dwa tygodnia na Seszelach. Moja odpowiedź po raz kolejny brzmi NIE! Na tych rajskich wyspach nie da się nudzić. Seszele mają naprawdę wiele do zaoferowania i mowa tutaj nie tylko o pięknych plażach. Tak naprawdę przyznam Wam, że ani jednego dnia nie spędziliśmy leżąc od rana do wieczora na plaży, mieliśmy za wiele innych rzeczy do robienia, zwiedzania i poznania. W przed ostatnim dniu pobytu na wyspie La Digue, wybraliśmy się na całodniową wycieczkę po oceanie indyjskim, gdzie w ofercie mieliśmy 3x snorkeling, 3 różne wyspy, oraz lunch na plaży jednej z nich. O godzinie 9 wyruszamy z portu w La Digue i płyniemy w kierunku Sister Island, tam po raz pierwszy w życiu próbuję nurkować, tzw. snorkeling, nie jest to typowe nurkowanie na głębokich wodach. Wystarczą okulary do nurkowania i rurka do oddychania oraz najlepiej płetwy. Mamy swój sprzęt, ale załoga naszej łodzi również jest dobrze zaopatrzona i tak naprawdę nie trzeba wieźć tutaj wszystkiego aż z Europy. Odkrywamy cudowny podwodny świat oceanu indyjskiego, podziwiamy ryby, których jeszcze nigdy nie widzieliśmy, płaszczki, żółwie, a nawet rekina. Oddalona nie opodal Sister Island, zachwyca swoją piękną plażą, po 45 minutach snorkelingu ruszamy w okolice Coco Island, wyspy tak malutkiej, że nawet nie ma tam plaży, a zmieściło by się na niej jedynie chyba tylko kilkanaście osób. Tutaj znowu mamy ok. 45 minut czasu aby ponurkować, potem płyniemy w kierunku Felicite Island, Wyspy, na której znajduje się tylko jeden luksusowy resort, reszta to ville znanych osobistości, gwiazd kina, sportowców i miliarderów. Nie omal tydzień przed naszym przyjazdem na wyspie odpoczywała drużyna Realu Madryt. My spędzamy tutaj niezapomniane trzy godziny na jednej z rajskich plaż, jedząc świeżo przygotowany przez załogę naszej łódki lunch. Świeżo grillowana ryba, kurczak, warzywa i owoce oraz lokalne wyśmienite ciasto bananowe, potem spacer po plaży, kąpiel w oceanie i relaks na plaży. Po trzech godzinach chilloutu czas na snorkeling, chyba z półtorej godziny podziwiania podwodnego świata, niesamowite przeżycie. Powrót podczas zachodu słońca na La Digue i wyścig z motorówką, załoga naszej łodzi okazała się świetna, wesoła i niesamowicie sympatyczna, miła i pomocna tak jak wszyscy ludzie tutaj. To był wyjątkowy dzień. Poznaliśmy wyjątkowych i przemiłych ludzi z różnych stron świata, a jak by było mało jedni z nich okazali się prawie naszymi sąsiadami, ponieważ też przylecieli z Monachium i okazało się, że mieszkają niedaleko nas. Świat jest mały. Kolejny wspaniale spędzony dzień, który na długo zapadnie w mojej pamięci. Tęsknie za tym miejscem ogromnie!
Plaża Anse Lazio uznawana jest za jedną z najpiękniejszych plaż na Seszelach. Moim zdaniem ciężko nie powiedzieć tego o innych plażach na jakie można się napotkać na tutejszych wyspach. Wszystkie są na swój sposób piękne i na każdej z nich możemy się poczuć jak w raju. Nie ma tutaj tłoku turystów, każdy na każdej plaży znajdzie dla siebie ustronne miejsce. Anse Lazio, zachwyca swoim widokiem, białą piaszczystą plażą i niesamowicie błękitno - turkusową wodą i o ile pogoda na wyspie nam nie dopisywało, na Anse Lazio zawsze świeciło słońce, może nie jaskrawe i pełne, ale w tej części wyspy pogoda zawsze była nieco lepsza. Dlatego spędzaliśmy na niej dużo czasu i cieszyliśmy się błogim spokojem, podziwiając cudowne widoki, pijąc zimne orzeźwiające seszelskie piwko oraz zajadając się przysmakami kuchni kreolskiej. Plaża ta oprócz tego, że jest idealna dla odpoczynku, mnie wydała się idealna na małą amatorską sesję, a jej efekty możecie zobaczyć poniżej. W roli głównej mój ulubiony jednoczęściowy strój kąpielowy mojej ulubionej już od lat marki CALZEDONIA.
I na koniec moje ulubione zdjęcie z mężem :) Miłego niedzielnego wieczoru Kochani!
Seszele posiadają dwa parki narodowe, które wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pierwszy to atol Aldabry, a drugi to rezerwat Vallee de Mai. Dodatkowo na liście znajdziemy również sześć morskich parków narodowych i trzy rezerwaty specjalne. W tym poście chcę Wam po krótce opisać park narodowy, który zajmuje dużą część wyspy PRASLIN i obejmuje jej centralne wzgórza oraz rezerwat Vallee de Mai. W parku tym rośnie sześć gatunków edemicznych palm kokosowych. Z reprezentantów fauny możemy tutaj podziwiać m.in. endemiczną seszelską czarną papugę, seszelskiego nektarnika, seychelles bulbul, tenreca i fruit bat. Dlatego jak tylko zepsuła się nam pogoda, postanowiliśmy się wybrać do Parku Narodowego Vallee de Mai.
Rezerwat ten jest jednym z dwóch miejsc na Seszelach gdzie możemy zobaczyć słynny COCO DE MER w jego naturalnym środowisku. Miejsce to jest niezwykłe i jest również domem dla wielu endemicznych gatunków ptaków. Roślinność jest tutaj niezwykła i niespotykana nigdzie indziej, wiele rodzajów drzew palmowych, które możemy spotkać tylko i wyłącznie na Seszelach, a ich liście są tak ogromne, że można by było zbudować z nich dach domu. Vallee de Mai to dziewiczy las tropikalny, liczący sobie miliony lat. Jest pozostałością dżungli, która istniała tutaj w czasach, kiedy Seszele były częścią Gondwanalandu, pradawnego kontynentu, z którego powstały obecna Afryka, Madagaskar oraz Indie. Miliony lat izolacji tego terenu pozwoliły na rozwój unikatowych okazów fauny i flory, niespotykanych nigdzie indziej na świecie ponieważ ludzka stopa postawiła tutaj swój pierwszy ślad kilkadziesiąt lat temu. Oprócz palm kokosowych w rezerwacie możemy podziwiać formacje granitowe liczące 650 milionów lat, cztery gatunki innych endemicznych palm kokosowych, drzewa cytrynowe, ananasowe, krzewy wanilii, drzewa takamaka, mango, bambus, drzewa guayavy i bananowce. Przy odrobinie szczęścia spotkamy tutaj również jaszczurki Mabuya sechellensis, brązowe gekony oraz występujące tylko w Vallee de Mai i Morne Seychellois kameleony Chamaleo tigris. W parku mamy do wyboru kilka szlaków zwiedzania, z których najdłuższy zajmuje 3 godziny. Vallee de Mai czynne jest codziennie od godziny 8 do 17:30, a bilet wstępu kosztuje ok. 20 EUR. Możemy zwiedzać rezerwat samemu lub z przewodnikiem, my wybraliśmy tą pierwszą opcję, od czasu do czasu wsłuchując się po drodze w ciekawe opowieści przewodników, który napotkaliśmy na szlaku.
Odwiedzenie Parku Narodowego na Praslin jest więc punktem obowiązkowym podczas pobytu na Seszelach. Owoce żeńskiej palmy kokosowej Coco de Mer potrafią mierzyć do 24 m, owoc ten wpisany jest do Księgi Rekordów Guinnessa jako największy orzech na świecie, a dojrzewa około 7 lat, jego kształt przypominam żeńskie pośladki. Z kolei owoc męski wygląda jak męskie przyrodzenie, na żywo wygląda to naprawdę zaskakująco. Podsumowując, park Vallee de Mai zrobił na mnie duże wrażenie i z chęcią bym tam jeszcze wróciła. Poczułam się tam jak w Księdze Dżungli, cały pobyt na Seszelach był jak bajka, jak w filmie o przygodach Robinsona Crusoe. Dlatego muszę się podzielić z Wami tym pięknym miejscem.
Wreszcie zabieram Was na kolejną wyspę Seszeli, na PRASLIN, drugą co do wielkości wyspę w archipelagu wysp Seszeli. To tutaj znajduję się kolejna uznawana za jedną z najpiękniejszych plaż świata ANSE LAZIO. Znaczną część powierzchni zajmuje tutaj tropikalna dżungla, bezludne rajskie plaże, romantyczne i klimatyczne hoteliki oraz wszechogarniający spokój, który czujemy tutaj na każdym kroku. Praslin ma powierzchnię 37 km kw. i leży ok. 45 km od głównej wyspy Mahe, dotrzemy tutaj promem lub malutkim samolocikiem, który kursuje tutaj kilka razy dziennie tak jak i statki. Najwyższe wzniesienie na wyspie to FOND AZORE i ma wysokość 367 m n.p.m. W okolicach Praslin w niewielkich odległościach wycieczek łodzią znajduje się wiele mniejszych wysepek m.in. Curieuse, St. Pierre, Cousin, Cousine i Aride oraz La Digue, która położona jest jedyne 4 km od Praslin. Obecnie mieszka tutaj około 7 tysięcy mieszkańców. Liczba ta cały czas rośnie ze względu na coraz to więcej powstających hoteli i przeprowadzających się tutaj mieszkańców wyspy Mahe, którzy szukają spokoju oraz lepszych warunków życia. Dużo ludzi zajmuje się tutaj turystyką, ale wciąż wiele z nich pochłania rybołówstwo oraz rolnictwo. W przeciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci wyspa przeżyła turystyczny boom. Wybudowano wiele pięknych hoteli, tych luksusowych jak i 3 i 4-gwiazdkowych co również przełożyło się na infrastrukturę, poprawił się stan dróg, otwarto wiele restauracji, centrów sportów wodnych, galerię sztuki czy kasyno. Wzdłuż plaży Cote D'Or, Grand Anse czy też w zatoce Baie Ste Anne znajdziemy wiele barów, dyskotek, sklepów, banków oraz centra nurkowe. Na wyspie nie brakuje również kościołów, poczty, szpitala oraz lotniska i portu. Praslin charakteryzuje się łagodnym, ciepłym, tropikalnym klimatem i można tutaj przyjeżdżać przez cały rok. Najmocniejszym punktem wyspy są jednak jej plaże. Szerokie, piaszczyste o turkusowej wodzie i często bezludne lub ustronne, malownicze zatoczki z granitowymi blokami skalnymi schodzącymi do oceanu. Jest ich tutaj tyle, że każdy znajdzie gdzieś ustronne miejsce tylko dla siebie.
Jest 25 sierpnia, szczęśliwi i ciekawi kolejnej wyspy, wyruszamy po śniadaniu na Praslin gdzie spędzimy kolejne cztery dni. Z La Digue na Praslin płyniemy niecałe pół godziny, nasz kolejny hotel znajduję się nie daleko portu, więc szybko docieramy na miejsce. Nasz nowy apartament pozytywnie nas zaskoczył, przepiękne domki położone w cudownym miejscu z jeszcze bardziej zapierającym dech widokiem. Zaraz po zakwaterowaniu co robimy? Wypożyczamy samochód i ruszamy odkrywać kolejną wyspę. Za nim jednak wyruszyliśmy, skorzystaliśmy z basenu, który mamy do dyspozycji i zrelaksowaliśmy się trochę. Po krótkim odpoczynku ruszamy, na początek przekąska w lokalnym Take Away, a potem kierunek ANSE LAZIO. Plaża, która okazała się idealna na plażowanie i pływanie. Wszędzie dookoła delikatny biały piasek, a woda w oceanie spokojna, ciepła i nieziemsko turkusowa.
Pogoda na Praslin nas niestety nie rozpieszczała, w drugim dniu zachmurzyło się. Co prawda nie padało i było ciepło, ale brakowało nam słonka i błękitnego nieba. Kolejny dzień zaraz po śniadaniu ruszamy na drugą stronę wyspy, gdzie odkrywamy kolejne przepiękne i bezludne plaże. Choć nie ma dzisiaj słońca, pogoda nie zniechęca nas do zwiedzania. Objeżdżamy wyspę w koło po drodze zatrzymując się tam gdzie tylko nam przyjdzie ochota i gdzie tylko zachwycił nas widok. Pomimo pogody, nawet w pochmurne dni miejsce to ma swój urok, sami spójrzcie.
Pod wieczór wracamy do hotelu i spędzamy go na naszym tarasie słuchając strug deszczu, który dosyć intensywnie zaczął padać. Kolejny dzień wita nas wciąż padającym deszczem. Po śniadaniu chillujemy na tarasie i po prostu odpoczywamy i korzystamy z tego, że nie musimy nic robić. Jak na prawdziwym urlopie bywa, rzadko nam się to zdarza dlatego tym razem wykorzystaliśmy ku temu okazję. Po jakimś czasie trochę się rozjaśniło, więc zebraliśmy się z tarasu, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy przed siebie. Koniec końców wylądowaliśmy na Anse Lazio, potem pojechaliśmy na najwyższy punkt wyspy aby podziwiać panoramę, która niestety w tym dniu była mało widoczna, a szkoda ponieważ widok stamtąd jest zachwycający.
Pogoda poprawiła się ostatniego dnia, gdy już musieliśmy ruszać dalej w kierunku Mahe, na naszą ostatnią rajską wyspę. Pomimo pogody, udało nam się wiele zobaczyć i przeżyć. Praslin jest całkien inna od La Digue, większa i nie da się jej objechać tak łatwo rowerem. Życie tutaj wygląda nieco inaczej i płynie innym, swoim własnym tempem. Roślinność tutaj zachwyca jeszcze bardziej i jest jeszcze bardziej różnorodna, co widać szczególnie dobrze w Narodowym Parku Valle de Mai, do którego zabiorę Was w kolejnym poście. Tymczasem zostawiam Was z resztą moich zdjęć. Dobranoc! Koniecznie dajcie znać co sądzicie.