KRABI Szmaragdowy zachwyt

20:30

Krabi to miasto, prowincja oraz umowna nazwa całego wybrzeża, zwanego również Wybrzeżem Andamańskim, urozmaiconego licznymi wyspami, które zachwycają swoją fauną i florą. Śmiało można ten region Tajlandii zaliczyć do jednych z najciekawszych. Już po pierwszych minutach jazdy z lotniska do naszego pensjonatu ogarnia mnie zachwyt i przez szybę małego shuttle busa, którym jedziemy za grosze, podziwiam krajobraz tego urzekającego miejsca, a w głowie rodzi się jedna myśl, że są na świecie miejsca tak piękne, że aż niewiarygodne. Po raz kolejny doświadczam tego niesamowitego uczucia, które budzi się we mnie podczas odkrywania nowych i pięknych miejsc na świecie. Motyle w brzuchu, radość w sercu, niezliczony nadmiar pozytywnej energii, która sprawia, że od razu mam ochotę eksploatować to niesamowite miejsce i zwiedzić każdy jego zakamarek. Niestety 5 dni, które tutaj spędzamy to wciąż za mało, aby odkryć wszystkie uroki wybrzeża, ale nie narzekamy tylko cieszymy się każdą chwilą i czerpiemy z tego miejsca jak najwięcej. Z lotniska jedziemy około godzinki do naszego resortu. Kierowca po kolei odwozi turystów do hoteli, hostelów czy prywatnych apartamentów. Tutaj w Krabi znalazłam nam noclegi w resorcie Phu Pha AoNang Resort & SPA, który zachwycił nas od pierwszej chwili. Niesamowite miejsce, godne polecenia. Mały resort, ukryty w prawdziwej dżungli, prowadzony rodzinnie, co nadało temu miejscu swojskiego klimatu i bardzo przyjaznej atmosfery. Od pierwszej chwili czuliśmy się tutaj jak u siebie. Resort oddalony jest od centrum miasta, co ma kolejny plus, ponieważ możemy cieszyć się tutaj ciszą i spokojem jedyne co było głośne, to ptaki, cykady i mieszkający z właścicielami tukan. Jednym może to przeszkadzać, drugim nie, my należymy do tej drugiej grupy, osobiście cieszyłam codziennie uszy i upajałam się dźwiękami tych nieznanych mi ptaków. Czułam się wtedy jak w Księdze Dżungli. Coś pięknego! Resort oddalony jest również od plaży o jakieś 20 minut na piechotę, ale nie stanowiło to dla Nas problemu, lubimy aktywny wypoczynek, więc spacer był dla nas atrakcją. Poza tym na terenie resortu znajduję się basen, który jest tak usytuowany, a w koło pełno palm oraz przeróżnej egzotycznej roślinności, że po raz pierwszy sprawiało mi frajdę korzystanie z hotelowego basenu, czułam się jakbym pływała w jakiejś dzikiej lagunie, których tutaj w Tajlandii nie brakuje. Na ogół, wolimy naturalne warunki, czyli plaże z widokiem na morze lub ocean, dlatego omijamy wielkie, typowo turystyczne resorty z idealnymi obejściami, basenami i barami. Uważam, że takie molochy zabierają prawdziwy urok danego miejsca, a ja uwielbiam poczuć prawdziwą atmosferę kraju, do którego lecę lub jadę. Chcę zobaczyć i poznać jak żyją mieszkańcy oraz co oferuję nam dany region. Wybór tego pensjonatu z przeuroczymi domkami i pysznym lokalnym śniadaniem, które oferują swoim gościom był po raz kolejny strzałem w dziesiątkę. Byliśmy zauroczeni tym miejscem i z ciężkim sercem było nam stamtąd wyjeżdżać. Wracając jednak do samego miasta Krabi i okolic. Większość turystów napewno od razu skojarzy to miejsce ze słynną plażą Ao Nang oraz wyspą Koh Phi Phi, miejsca te pomimo tłumów turystów tak czy inaczej są godne odwiedzenia lecz samo Krabi ma o wiele więcej do zaoferowania. Jest tutaj czym zachęcać turystów. Targowiska, Parki Narodowe, gorące źródła, Jaskinia Tygrysia czy też wioski rybackie, gdzie znajdziemy spokój, a przy okazji poznamy życie i kulturę mieszkańców, spróbujemy lokalnej kuchni i zobaczymy jak pracują mieszkańcy wybrzeża m.in. przy tradycyjnych tkalniach bawełny lub hodowlach ryb. Jednak najbardziej znaną częścią Krabi jest Ao Nang, skąd rozpościera się panoramiczny widok na niemal pionowe, wapienne skały, zwane mogotami. Zatopione w lazurowym morzu dumnie wyprostowane są znane jako wizytówka całej Tajlandii. Ao Phra Nang zwana również „Zatoką Księżniczki” rzeczywiście jest jednym na najpiękniejszych miejsc oraz jest również doskonałą bazą wypadową do eksploracji dalszych przepięknych oraz rajskich wysp zatoki Phangnga. Na każdym kroku znajdziemy tutaj liczne biura turystyczne, które oferują przeróżne atrakcje typu rejsy na pobliskie wyspy Koh Phi Phi, czy Wyspę Jamesa Bonda, nurkowanie ze sprzętem, snorkeling, kajaki czy też trekking do najciekawszych miejsc w prowincji. Muszę przyznać, że miejsce to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Czytałam wiele, oglądałam zdjęcia w internecie, filmy na You Tube, jednak nic nie odzwierciedla tego co zobaczyłam na własne oczy. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego regionu Tajlandii i już wiem, że ten kraj ma naprawdę wiele do zaoferowania i napewno warto tutaj wrócić po więcej. Tymczasem zostawiam Was ze zdjęciami, a w następnym wpisie pojawi się relacja ze słynnej Railay Beach.

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe