Spacer w chmurach #Gschoellkopf 2039 m n.p.m

00:25

Wrzesień zaczęłam bardzo aktywnie, ledwo wróciłam z polski do domu i od razu na drugi dzień poniosło mnie w Alpy. Zdecydowanie ciężko mi usiedzieć na miejscu, nie przeszkodziła mi nawet deszczowa pogoda i bardzo się cieszę, że pojechałam w góry, po południu wyszło słońce i zrobiło się cudownie. Do tego cudowny klimat, idealne towarzystwo i świetna atmosfera, czego chcieć więcej. Na maxa korzystam z ostatnich chwil urlopu i ładuję baterie, nie ukrywam, że wolałabym tak spędzać każdą chwilę, ale niestety czas wracać po mału do pracy. No, ale jeszcze cały słoneczny weekend przede mną, który zamierzam dobrze wykorzystać. A tymczasem krótka relacja z ostatniej górskiej wyprawy. Za cel wybrałyśmy okolice Achensee w Austrii. Była to dosyć spontaniczna wyprawa. Przed południem dotarłyśmy do malowniczego miasteczka Maurach leżącego w austriackich alpach tyrolskich, zważając iż było już trochę późno, stamtąd wjechałyśmy gondolą na jeden ze szczytów gór Rofan, tzw. Rofanseilbahn. Stamtąd można dalej wspinać się na kilka innych szczytów m.in. Hochiss 2299 m n.p.m, Seekarlspitze 2261 m n.p.m, czy Rofanspitze 2259 m n.p.m dla miłośników wspinaczki wysokogórskiej znajdą się tutaj czarne szlaki, którymi trzeba się już wspinać.

My postanowiłyśmy wspiąć się na Gschoellkopf na wysokości 2039 m n.p.m gdzie znajduję się platforma widokowa gdzie możemy podziwiać cudowną panoramę Alp, dosłownie 360 stopni wkoło przepięknych i zapierających widoków na alpejskie szczyty. Po raz pierwszy w życiu byłam tak wysoko, a to sprawia, że chce się więcej...
W górach nie ważne czy jest słońce czy deszcz, zawsze jest niesamowity klimat, a widoki zapierają dech w piersiach, nawet gdy szczyty ukryte są w obłokach gór sprawiają, że są niesamowite. Uwielbiam i jestem wdzięczna, że mogę tutaj w każdej chwili być. Kolejne miejsce, które skradło moje serce, nie ważne gdzie jestem, byle pagórek mnie zachwyca. Wręcz nie umiem opisać słowami co czuje gdy jestem w górach, a im wyżej tym lepiej, wzrasta satysfakcja a baterie naładowane są na maxa.
Na miejscu dotarliśmy do kilku schronisk, gdzie można było zjeść tutejszy posiłek oraz napić się czegoś ciepłego. Cudowny klimat, typowo bawarsko - tyrolski. Drewniane chaty, pełno kolorowych kwiatów i wszechobecny porządek.
Po drodze spotkałyśmy jaszczurkę, ale przez krótki czas zastanawiałam się czy jest prawdziwa, czy żyje, stanęła nam na drodze nieruchomo jak jakaś zabawka, nie wystraszyła się nawet, że obok niej przechodzimy, aby sprawdzić, czy jest prawdziwa trochę ją poszczułyśmy, a wtedy zaczęła zmierzać w naszą stronę. Sprawdziłam w internecie i okazało się, że jest to Salamandra Czarna ,gatunek płaza ogoniastego z rodziny salamandrowatych, żyjących w alpach oaz w górach dynarskich. Miałyśmy ogromne szczęście, a może nawet zaszczyt zobaczyć ten nietypowy gatunek, gdyż można je tylko spotkać właśnie w porze deszczowej w Alpach w okresie wiosny oraz lata. W Europie Środkowej zamieszkują one jedynie Alpy, a w szczególności Szwajcarię, Austrię oraz Bawarię i częściowo Włochy.
To był wyjątkowy dzień, pełen wrażeń, cudownych widoków i mega pozytywnych emocji.
A wisienką na torcie była obiado - kolacja w mega przepięknym miejscu, z którego rozpościerał się widok na pasmo górskie Alp. Za co dziękuję mojej przyjaciółce, bo to ona zaproponowała tą miejscówkę i pomimo, że oddalona była ona od naszego celu jeszcze o ok. 50 km nie zniechęciło to Nas, aby tam pojechać i to był strzał w dziesiątke. Idealne zakończenie idealnego dnia!
A jak Wam zaczął się wrzesień? Już w pracy, w szkole? Czy jeszcze urlopujecie?

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe